Prawo

Pozwy cywilne w branży muzycznej

Rok temu głośno było o szwedzkim i najpopularniejszym na świecie serwisie muzycznym Spotify, którego pozwała kalifornijska firma Wixen Music Publishing za naruszanie praw autorskich. Amerykańską branżę wspierali m.in. Janis Joplin, Tom Petty i zespół The Black Keys. Za każde wykorzystane przez Spotify nagranie firma chciała sto pięćdziesiąt tysięcy dolarów. Jako iż na szwedzkim serwisie znajdowało się wtedy ponad dziesięć tysięcy piosenek, łączna kwota wynosiła milion sześćset tysięcy dolarów. Jak jednak widać, Spotify nadal streamuje muzykę i robi to świetnie. Jak wyszło z opresji? Serwis wykupił Loudr - platformę do licencjonowania muzyki, która pozwoliła mu dbać o autorskie prawa osobiste. Pozwy o prawa autorskie występowały również w branży filmowej.

Trzy lata temu słynny włoski kompozytor Ennio Morricone postanowił uregulować kwestie należnych mu praw autorskich za muzykę z filmów, nad którymi pracował na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Jego przeciwnikiem było Bixio Music Group - włoski wydawca i producent muzyczny, który był znaczącym graczem na włoskim i amerykańskim rynku, posiadającym pokaźną bazę praw do muzyki filmowej. Kompozytor złożył pozew o braku zgody co do przeniesienia praw i czerpania z nich zysków. Opierał się na twierdzeniu, że podczas współpracy z firmą autor muzyki na potrzeby filmu działał niezależnie, nie będąc zatrudnionym, a więc nie wyraził pisemnego pozwolenia na nabycie praw autorskich stworzonych kompozycji przez pracodawcę. Bixio uważa inaczej - że muzyka filmowa skomponowana przez Morricone została przekazana w ręce pracodawcy w wyniku licencji dorozumianej. Nawet jeśli prawa wrócą do twórcy, to trudno będzie nimi rozporządzać, jako iż melodia jest na zawsze powiązana z obrazem i może być ona użytkowana nawet po wygaśnięciu praw.

Czy w Polsce sądzą się o prawa autorskie? Jakżeby inaczej. W 2008 roku Kabaret Pod Wyrwigroszem chciał pozwać partię Prawo i Sprawiedliwość o naruszenie praw autorskich do piosenki, która oryginalnie ich nie była, bo została wykorzystana dzięki "piractwu internetowemu". Chodzi tu o utwór Ivana Mladka. Kabaret jedynie przerobił jego tekst. Aktorzy tłumaczyli potem, że PIS wykorzystał tylko tekst piosenki. W rezultacie nie zrobili nic, zaledwie wykorzystali niezwykłą popularność utworu.

13 listopada 2019